Makłowicz w podróży. Słowacja

magazyn kulinarny 2016

  • 15.05.2024 00:30- TVP Polonia Bańska Szczawnica
    Kiedy mam depresję i mało ...

    Kiedy mam depresję i mało czasu, jadę do Bańskiej Szczawnicy, zwierza się Robert Makłowicz. To tylko 150 km od polskiej granicy. Miasto jest wpisane na listę dziedzictwa kultury UNESCO, a mało kto w Polsce o nim słyszał. Osada w kotlinie wśród Szczawnickich Wierchów wyrosła w średniowieczu jako ośrodek górniczy. Wydobywano tu srebro i złoto. Ślady dawnego bogactwa widać do dziś. Do dzisiaj też można oglądać podziemne sztolnie, których setki kilometrów wydrążono pod samym miastem i w jego okolicy, oraz genialny XVIII - wieczny kaskadowy system sztucznych stawów, które generowały niezbędną do funkcjonowania kopalni energię wodną. Miasto przestało się rozwijać w XIX wieku wraz z zamknięciem kopalni, co było bardzo nieprzyjemne dla ówczesnych mieszkańców, ale jest bardzo szczęśliwą okolicznością dla turystów, bo historyczne centrum zachowało się w dawnej formie. Jak chociażby renesansowa kamienica, w której mieszczą się cukiernia i kawiarnia Gavalier. W kawiarni Robert degustuje tort Urpiner, pieczony z miejscowym ciemnym piwem o nazwie Urpin. Danie odcinka - górniczy kapuśniak (kapustova polievka) - Robert ugotuje na podwórku pensjonatu z widokiem na górniczą Kołatkę i całe miasto. Potem nasz podróżnik uda się do Centrum Wina, gdzie można spróbować wszystkich tutejszych szczepów. Pan Miro, szef winoteki, wyjaśnia, że miejscowe terroir najlepiej poznawać poprzez wina młode, w których wyraźnie czuć ich intensywność, zapach i siłę, a więc cały potencjał danego rocznika. Zwieńczeniem kulinarnych poszukiwań będzie kolacja w restauracji 4 Sochy, gdzie Robert spróbuje dań z dziczyzny. 4 Sochy to po słowacku cztery rzeźby, wyobrażają one 4 pory roku. Robert raczy się sarnim combrem, do którego pasuje jesień albo zima. Przy okazji wspomina, że gdy 20 lat temu pierwszy raz odwiedził Bańską Szczawnicę, nie było tu nic godnego uwagi. Jadł w górskiej karczmie za miastem, gdzie podawano niedźwiedzia i muflona. Przez 20 lat jakość podawanej tu dziczyzny zmieniła się diametralnie. Prawdziwą ucztą może być też kolacja w ośrodku narciarskim, położonym kilka kilometrów za miastem. Szefem kuchni jest tu Lubomir Herko - ścisła czołówka słowackiej sztuki kulinarnej. W sali restauracyjnej przed Robertem trzy dania: foie gras, zupa borowikowa i sandacz, do tego miejscowe białe wino o nazwie Veltlinske Zelene, a na deser pieczona czekolada.

  • 17.05.2024 07:00- TVP Polonia Bańska Szczawnica
    Kiedy mam depresję i mało ...

    Kiedy mam depresję i mało czasu, jadę do Bańskiej Szczawnicy, zwierza się Robert Makłowicz. To tylko 150 km od polskiej granicy. Miasto jest wpisane na listę dziedzictwa kultury UNESCO, a mało kto w Polsce o nim słyszał. Osada w kotlinie wśród Szczawnickich Wierchów wyrosła w średniowieczu jako ośrodek górniczy. Wydobywano tu srebro i złoto. Ślady dawnego bogactwa widać do dziś. Do dzisiaj też można oglądać podziemne sztolnie, których setki kilometrów wydrążono pod samym miastem i w jego okolicy, oraz genialny XVIII - wieczny kaskadowy system sztucznych stawów, które generowały niezbędną do funkcjonowania kopalni energię wodną. Miasto przestało się rozwijać w XIX wieku wraz z zamknięciem kopalni, co było bardzo nieprzyjemne dla ówczesnych mieszkańców, ale jest bardzo szczęśliwą okolicznością dla turystów, bo historyczne centrum zachowało się w dawnej formie. Jak chociażby renesansowa kamienica, w której mieszczą się cukiernia i kawiarnia Gavalier. W kawiarni Robert degustuje tort Urpiner, pieczony z miejscowym ciemnym piwem o nazwie Urpin. Danie odcinka - górniczy kapuśniak (kapustova polievka) - Robert ugotuje na podwórku pensjonatu z widokiem na górniczą Kołatkę i całe miasto. Potem nasz podróżnik uda się do Centrum Wina, gdzie można spróbować wszystkich tutejszych szczepów. Pan Miro, szef winoteki, wyjaśnia, że miejscowe terroir najlepiej poznawać poprzez wina młode, w których wyraźnie czuć ich intensywność, zapach i siłę, a więc cały potencjał danego rocznika. Zwieńczeniem kulinarnych poszukiwań będzie kolacja w restauracji 4 Sochy, gdzie Robert spróbuje dań z dziczyzny. 4 Sochy to po słowacku cztery rzeźby, wyobrażają one 4 pory roku. Robert raczy się sarnim combrem, do którego pasuje jesień albo zima. Przy okazji wspomina, że gdy 20 lat temu pierwszy raz odwiedził Bańską Szczawnicę, nie było tu nic godnego uwagi. Jadł w górskiej karczmie za miastem, gdzie podawano niedźwiedzia i muflona. Przez 20 lat jakość podawanej tu dziczyzny zmieniła się diametralnie. Prawdziwą ucztą może być też kolacja w ośrodku narciarskim, położonym kilka kilometrów za miastem. Szefem kuchni jest tu Lubomir Herko - ścisła czołówka słowackiej sztuki kulinarnej. W sali restauracyjnej przed Robertem trzy dania: foie gras, zupa borowikowa i sandacz, do tego miejscowe białe wino o nazwie Veltlinske Zelene, a na deser pieczona czekolada.

  • 19.05.2024 16:00- TVP Polonia Bańska Szczawnica
    Kiedy mam depresję i mało ...

    Kiedy mam depresję i mało czasu, jadę do Bańskiej Szczawnicy, zwierza się Robert Makłowicz. To tylko 150 km od polskiej granicy. Miasto jest wpisane na listę dziedzictwa kultury UNESCO, a mało kto w Polsce o nim słyszał. Osada w kotlinie wśród Szczawnickich Wierchów wyrosła w średniowieczu jako ośrodek górniczy. Wydobywano tu srebro i złoto. Ślady dawnego bogactwa widać do dziś. Do dzisiaj też można oglądać podziemne sztolnie, których setki kilometrów wydrążono pod samym miastem i w jego okolicy, oraz genialny XVIII - wieczny kaskadowy system sztucznych stawów, które generowały niezbędną do funkcjonowania kopalni energię wodną. Miasto przestało się rozwijać w XIX wieku wraz z zamknięciem kopalni, co było bardzo nieprzyjemne dla ówczesnych mieszkańców, ale jest bardzo szczęśliwą okolicznością dla turystów, bo historyczne centrum zachowało się w dawnej formie. Jak chociażby renesansowa kamienica, w której mieszczą się cukiernia i kawiarnia Gavalier. W kawiarni Robert degustuje tort Urpiner, pieczony z miejscowym ciemnym piwem o nazwie Urpin. Danie odcinka - górniczy kapuśniak (kapustova polievka) - Robert ugotuje na podwórku pensjonatu z widokiem na górniczą Kołatkę i całe miasto. Potem nasz podróżnik uda się do Centrum Wina, gdzie można spróbować wszystkich tutejszych szczepów. Pan Miro, szef winoteki, wyjaśnia, że miejscowe terroir najlepiej poznawać poprzez wina młode, w których wyraźnie czuć ich intensywność, zapach i siłę, a więc cały potencjał danego rocznika. Zwieńczeniem kulinarnych poszukiwań będzie kolacja w restauracji 4 Sochy, gdzie Robert spróbuje dań z dziczyzny. 4 Sochy to po słowacku cztery rzeźby, wyobrażają one 4 pory roku. Robert raczy się sarnim combrem, do którego pasuje jesień albo zima. Przy okazji wspomina, że gdy 20 lat temu pierwszy raz odwiedził Bańską Szczawnicę, nie było tu nic godnego uwagi. Jadł w górskiej karczmie za miastem, gdzie podawano niedźwiedzia i muflona. Przez 20 lat jakość podawanej tu dziczyzny zmieniła się diametralnie. Prawdziwą ucztą może być też kolacja w ośrodku narciarskim, położonym kilka kilometrów za miastem. Szefem kuchni jest tu Lubomir Herko - ścisła czołówka słowackiej sztuki kulinarnej. W sali restauracyjnej przed Robertem trzy dania: foie gras, zupa borowikowa i sandacz, do tego miejscowe białe wino o nazwie Veltlinske Zelene, a na deser pieczona czekolada.

  • 21.05.2024 12:20- TVP Polonia Bańska Szczawnica
    Kiedy mam depresję i mało ...

    Kiedy mam depresję i mało czasu, jadę do Bańskiej Szczawnicy, zwierza się Robert Makłowicz. To tylko 150 km od polskiej granicy. Miasto jest wpisane na listę dziedzictwa kultury UNESCO, a mało kto w Polsce o nim słyszał. Osada w kotlinie wśród Szczawnickich Wierchów wyrosła w średniowieczu jako ośrodek górniczy. Wydobywano tu srebro i złoto. Ślady dawnego bogactwa widać do dziś. Do dzisiaj też można oglądać podziemne sztolnie, których setki kilometrów wydrążono pod samym miastem i w jego okolicy, oraz genialny XVIII - wieczny kaskadowy system sztucznych stawów, które generowały niezbędną do funkcjonowania kopalni energię wodną. Miasto przestało się rozwijać w XIX wieku wraz z zamknięciem kopalni, co było bardzo nieprzyjemne dla ówczesnych mieszkańców, ale jest bardzo szczęśliwą okolicznością dla turystów, bo historyczne centrum zachowało się w dawnej formie. Jak chociażby renesansowa kamienica, w której mieszczą się cukiernia i kawiarnia Gavalier. W kawiarni Robert degustuje tort Urpiner, pieczony z miejscowym ciemnym piwem o nazwie Urpin. Danie odcinka - górniczy kapuśniak (kapustova polievka) - Robert ugotuje na podwórku pensjonatu z widokiem na górniczą Kołatkę i całe miasto. Potem nasz podróżnik uda się do Centrum Wina, gdzie można spróbować wszystkich tutejszych szczepów. Pan Miro, szef winoteki, wyjaśnia, że miejscowe terroir najlepiej poznawać poprzez wina młode, w których wyraźnie czuć ich intensywność, zapach i siłę, a więc cały potencjał danego rocznika. Zwieńczeniem kulinarnych poszukiwań będzie kolacja w restauracji 4 Sochy, gdzie Robert spróbuje dań z dziczyzny. 4 Sochy to po słowacku cztery rzeźby, wyobrażają one 4 pory roku. Robert raczy się sarnim combrem, do którego pasuje jesień albo zima. Przy okazji wspomina, że gdy 20 lat temu pierwszy raz odwiedził Bańską Szczawnicę, nie było tu nic godnego uwagi. Jadł w górskiej karczmie za miastem, gdzie podawano niedźwiedzia i muflona. Przez 20 lat jakość podawanej tu dziczyzny zmieniła się diametralnie. Prawdziwą ucztą może być też kolacja w ośrodku narciarskim, położonym kilka kilometrów za miastem. Szefem kuchni jest tu Lubomir Herko - ścisła czołówka słowackiej sztuki kulinarnej. W sali restauracyjnej przed Robertem trzy dania: foie gras, zupa borowikowa i sandacz, do tego miejscowe białe wino o nazwie Veltlinske Zelene, a na deser pieczona czekolada.

  • 22.05.2024 00:30- TVP Polonia Liptów
    Robert podróżuje po słowackim Liptowie. ...

    Robert podróżuje po słowackim Liptowie. Ten malowniczy górski region graniczy z naszymi wysokimi Tatrami. Główne miasto to Liptowski Mikulasz, gdzie Robert spotyka się z konsulem honorowym RP. W rozmowie na tematy kulinarne konsul potwierdza tezę Roberta, że przez ostatnie dwie dekady słowacka gastronomia poczyniła wielkie postępy. Obowiązkowa pozycja w menu to wciąż bryndzowe haluszki, ale jak ktoś nie chce, to już nie musi ich jeść codziennie. Góra Chopok, jeden z najwyższych szczytów w Tatrach słowackich, może być atrakcyjna nawet w czasie zadymki śnieżnej, bo zamiast jeździć na nartach można tam zjeść np. gulasz segedyński w nowej restauracji na samym szczycie. A co po nartach? Chociażby największy w tej części Europy aquapark pod Liptowskim Mikulaszem czy baseny termalne w Beszeniowej. Nie do wiary, że 20 lat temu była tam tylko jama w ziemi z gorącą wodą. Przy odkrytych basenach termalnych w parku wodnym Robert przyrządza sałatkę liptowską z oscypkiem i korbaczikiem. Korbaczik to łagodny ser kształtem przypominający spleciony warkocz. Partizancka Lupcza to dziś senna wieś. Ale w średniowieczu był to jeden z najważniejszych adresów na Liptowie. Król Bela IVsprowadził tu górników saskich, kiedy w pobliskich górach odkryto złoża srebra. Wtedy nazywała się Deutsche Liptche. W 1944 r. , w czasie słowackiego powstania narodowego, działali tu partyzanci, więc od 1948 r. wieś nazywa się Partyzancka Lupcza. Robert odwiedza dom rodzinny państwa Benóv. Pani Ana Benova przyrządza haluszki z bryndzą i wyjaśnia jak to robić. Żadnych jajek, tylko mąka, ziemniaki i woda. Kiedy wszystko jest gotowe, Robert wraz z rodziną gospodarzy zasiada do stołu zastawionego regionalnymi przysmakami. A jest co degustować. Jagnięcina, drobi, czyli kiełbaski z ziemniaków, szulki z makiem, haluszki z bryndząi skwarkami.
    Kolejne odwiedzane miejsce to Wilkoliniec. Ta niezwykła górska wioska została założona w średniowieczu. Domy są tu zbudowane z sosnowych bali. Choć to nie skansen, wieś wpisana została na listę dziedzictwa kulturowego UNESCO. I jeszcze krótki wypad drogowy z Rużomberka w stronę Bańskiej Bystrzycy. To już nie jest Liptów - jego granica to narciarskie miasto Donovaly. Robert odwiedza karczmę (zwaną tu kolibą) "U św. Krzysztofa". Wnętrze karczmy jest drewniane. Przy stołach tłum ludzi. Robert degustuje liptauer, czyli bryndzową pomazankę, haluszki z bryndzą i kiełbasą oraz baraninę ze strapaczką, czyli kluskami
    ziemniaczanymi. Do popicia kwaśne mleko. Przydrożna kuchnia na Słowacji może być "viborna"!



  • 24.05.2024 07:00- TVP Polonia Liptów
    Robert podróżuje po słowackim Liptowie. ...

    Robert podróżuje po słowackim Liptowie. Ten malowniczy górski region graniczy z naszymi wysokimi Tatrami. Główne miasto to Liptowski Mikulasz, gdzie Robert spotyka się z konsulem honorowym RP. W rozmowie na tematy kulinarne konsul potwierdza tezę Roberta, że przez ostatnie dwie dekady słowacka gastronomia poczyniła wielkie postępy. Obowiązkowa pozycja w menu to wciąż bryndzowe haluszki, ale jak ktoś nie chce, to już nie musi ich jeść codziennie. Góra Chopok, jeden z najwyższych szczytów w Tatrach słowackich, może być atrakcyjna nawet w czasie zadymki śnieżnej, bo zamiast jeździć na nartach można tam zjeść np. gulasz segedyński w nowej restauracji na samym szczycie. A co po nartach? Chociażby największy w tej części Europy aquapark pod Liptowskim Mikulaszem czy baseny termalne w Beszeniowej. Nie do wiary, że 20 lat temu była tam tylko jama w ziemi z gorącą wodą. Przy odkrytych basenach termalnych w parku wodnym Robert przyrządza sałatkę liptowską z oscypkiem i korbaczikiem. Korbaczik to łagodny ser kształtem przypominający spleciony warkocz. Partizancka Lupcza to dziś senna wieś. Ale w średniowieczu był to jeden z najważniejszych adresów na Liptowie. Król Bela IVsprowadził tu górników saskich, kiedy w pobliskich górach odkryto złoża srebra. Wtedy nazywała się Deutsche Liptche. W 1944 r. , w czasie słowackiego powstania narodowego, działali tu partyzanci, więc od 1948 r. wieś nazywa się Partyzancka Lupcza. Robert odwiedza dom rodzinny państwa Benóv. Pani Ana Benova przyrządza haluszki z bryndzą i wyjaśnia jak to robić. Żadnych jajek, tylko mąka, ziemniaki i woda. Kiedy wszystko jest gotowe, Robert wraz z rodziną gospodarzy zasiada do stołu zastawionego regionalnymi przysmakami. A jest co degustować. Jagnięcina, drobi, czyli kiełbaski z ziemniaków, szulki z makiem, haluszki z bryndząi skwarkami.
    Kolejne odwiedzane miejsce to Wilkoliniec. Ta niezwykła górska wioska została założona w średniowieczu. Domy są tu zbudowane z sosnowych bali. Choć to nie skansen, wieś wpisana została na listę dziedzictwa kulturowego UNESCO. I jeszcze krótki wypad drogowy z Rużomberka w stronę Bańskiej Bystrzycy. To już nie jest Liptów - jego granica to narciarskie miasto Donovaly. Robert odwiedza karczmę (zwaną tu kolibą) "U św. Krzysztofa". Wnętrze karczmy jest drewniane. Przy stołach tłum ludzi. Robert degustuje liptauer, czyli bryndzową pomazankę, haluszki z bryndzą i kiełbasą oraz baraninę ze strapaczką, czyli kluskami
    ziemniaczanymi. Do popicia kwaśne mleko. Przydrożna kuchnia na Słowacji może być "viborna"!



  • 26.05.2024 16:00- TVP Polonia Liptów
    Robert podróżuje po słowackim Liptowie. ...

    Robert podróżuje po słowackim Liptowie. Ten malowniczy górski region graniczy z naszymi wysokimi Tatrami. Główne miasto to Liptowski Mikulasz, gdzie Robert spotyka się z konsulem honorowym RP. W rozmowie na tematy kulinarne konsul potwierdza tezę Roberta, że przez ostatnie dwie dekady słowacka gastronomia poczyniła wielkie postępy. Obowiązkowa pozycja w menu to wciąż bryndzowe haluszki, ale jak ktoś nie chce, to już nie musi ich jeść codziennie. Góra Chopok, jeden z najwyższych szczytów w Tatrach słowackich, może być atrakcyjna nawet w czasie zadymki śnieżnej, bo zamiast jeździć na nartach można tam zjeść np. gulasz segedyński w nowej restauracji na samym szczycie. A co po nartach? Chociażby największy w tej części Europy aquapark pod Liptowskim Mikulaszem czy baseny termalne w Beszeniowej. Nie do wiary, że 20 lat temu była tam tylko jama w ziemi z gorącą wodą. Przy odkrytych basenach termalnych w parku wodnym Robert przyrządza sałatkę liptowską z oscypkiem i korbaczikiem. Korbaczik to łagodny ser kształtem przypominający spleciony warkocz. Partizancka Lupcza to dziś senna wieś. Ale w średniowieczu był to jeden z najważniejszych adresów na Liptowie. Król Bela IVsprowadził tu górników saskich, kiedy w pobliskich górach odkryto złoża srebra. Wtedy nazywała się Deutsche Liptche. W 1944 r. , w czasie słowackiego powstania narodowego, działali tu partyzanci, więc od 1948 r. wieś nazywa się Partyzancka Lupcza. Robert odwiedza dom rodzinny państwa Benóv. Pani Ana Benova przyrządza haluszki z bryndzą i wyjaśnia jak to robić. Żadnych jajek, tylko mąka, ziemniaki i woda. Kiedy wszystko jest gotowe, Robert wraz z rodziną gospodarzy zasiada do stołu zastawionego regionalnymi przysmakami. A jest co degustować. Jagnięcina, drobi, czyli kiełbaski z ziemniaków, szulki z makiem, haluszki z bryndząi skwarkami.
    Kolejne odwiedzane miejsce to Wilkoliniec. Ta niezwykła górska wioska została założona w średniowieczu. Domy są tu zbudowane z sosnowych bali. Choć to nie skansen, wieś wpisana została na listę dziedzictwa kulturowego UNESCO. I jeszcze krótki wypad drogowy z Rużomberka w stronę Bańskiej Bystrzycy. To już nie jest Liptów - jego granica to narciarskie miasto Donovaly. Robert odwiedza karczmę (zwaną tu kolibą) "U św. Krzysztofa". Wnętrze karczmy jest drewniane. Przy stołach tłum ludzi. Robert degustuje liptauer, czyli bryndzową pomazankę, haluszki z bryndzą i kiełbasą oraz baraninę ze strapaczką, czyli kluskami
    ziemniaczanymi. Do popicia kwaśne mleko. Przydrożna kuchnia na Słowacji może być "viborna"!



  • 28.05.2024 12:20- TVP Polonia Liptów
    Robert podróżuje po słowackim Liptowie. ...

    Robert podróżuje po słowackim Liptowie. Ten malowniczy górski region graniczy z naszymi wysokimi Tatrami. Główne miasto to Liptowski Mikulasz, gdzie Robert spotyka się z konsulem honorowym RP. W rozmowie na tematy kulinarne konsul potwierdza tezę Roberta, że przez ostatnie dwie dekady słowacka gastronomia poczyniła wielkie postępy. Obowiązkowa pozycja w menu to wciąż bryndzowe haluszki, ale jak ktoś nie chce, to już nie musi ich jeść codziennie. Góra Chopok, jeden z najwyższych szczytów w Tatrach słowackich, może być atrakcyjna nawet w czasie zadymki śnieżnej, bo zamiast jeździć na nartach można tam zjeść np. gulasz segedyński w nowej restauracji na samym szczycie. A co po nartach? Chociażby największy w tej części Europy aquapark pod Liptowskim Mikulaszem czy baseny termalne w Beszeniowej. Nie do wiary, że 20 lat temu była tam tylko jama w ziemi z gorącą wodą. Przy odkrytych basenach termalnych w parku wodnym Robert przyrządza sałatkę liptowską z oscypkiem i korbaczikiem. Korbaczik to łagodny ser kształtem przypominający spleciony warkocz. Partizancka Lupcza to dziś senna wieś. Ale w średniowieczu był to jeden z najważniejszych adresów na Liptowie. Król Bela IVsprowadził tu górników saskich, kiedy w pobliskich górach odkryto złoża srebra. Wtedy nazywała się Deutsche Liptche. W 1944 r. , w czasie słowackiego powstania narodowego, działali tu partyzanci, więc od 1948 r. wieś nazywa się Partyzancka Lupcza. Robert odwiedza dom rodzinny państwa Benóv. Pani Ana Benova przyrządza haluszki z bryndzą i wyjaśnia jak to robić. Żadnych jajek, tylko mąka, ziemniaki i woda. Kiedy wszystko jest gotowe, Robert wraz z rodziną gospodarzy zasiada do stołu zastawionego regionalnymi przysmakami. A jest co degustować. Jagnięcina, drobi, czyli kiełbaski z ziemniaków, szulki z makiem, haluszki z bryndząi skwarkami.
    Kolejne odwiedzane miejsce to Wilkoliniec. Ta niezwykła górska wioska została założona w średniowieczu. Domy są tu zbudowane z sosnowych bali. Choć to nie skansen, wieś wpisana została na listę dziedzictwa kulturowego UNESCO. I jeszcze krótki wypad drogowy z Rużomberka w stronę Bańskiej Bystrzycy. To już nie jest Liptów - jego granica to narciarskie miasto Donovaly. Robert odwiedza karczmę (zwaną tu kolibą) "U św. Krzysztofa". Wnętrze karczmy jest drewniane. Przy stołach tłum ludzi. Robert degustuje liptauer, czyli bryndzową pomazankę, haluszki z bryndzą i kiełbasą oraz baraninę ze strapaczką, czyli kluskami
    ziemniaczanymi. Do popicia kwaśne mleko. Przydrożna kuchnia na Słowacji może być "viborna"!



stacja telewizyjna
typ programu
podkategoria program
pierwsza emisja
15.05 00:30