Matki, żony i kochanki

Prawie 15 milionów osób przez 12 tygodni siedziało w niedzielne wieczory przed telewizorami. Prawie połowa widzów uznała serial za dobry lub bardzo dobry. Skąd wzięło się tak niebywałe powodzenie polskiej soap opery, zastanawiali się wszyscy. "Widzowie nie chcą, by rzeczywistość telewizyjnego serialu była tak skomplikowana jak życie. Ale lubią, kiedy udaje, że naśladuje życie. Im więcej pozorów prawdy, tym większe powodzenie" - stwierdził publicysta "Polityki". Paniom, które przede wszystkim ten serial oglądały, podobało się zwłaszcza to, że mogą utożsamiać się z przeżyciami bohaterek. I dzięki nim wierzyć, że nigdy nie jest za późno, aby spróbować ułożyć sobie życie na nowo, czegoś innego zakosztować.
W słoneczny, czerwcowy dzień dziewczyny w białych fartuchach, w pielęgniarskich czepkach odbierają świadectwa ukończenia szkoły. Śmieją się, robią miny. Taki nastrojowy obrazek "z mgiełką" rozpoczynał kolejne spotkania z czterema spośród tamtych dziewcząt. Minęło kilkanaście lat, różnie przez ten czas układało się ich życie. Tylko Wanda (Małgorzata Potocka) jest pielęgniarką, pracuje w szpitalu. Ma męża, troje dzieci, dba o rodzinę i dom, nigdy nie odmawia pomocy przyjaciołom. Hanka (Elżbieta Zającówna) została dentystką. Życie małżeńskie jej się nie ułożyło, jest w przededniu rozwodu. Związała się ze sporo młodszym chłopakiem, studentem, żyje intensywnie i "na luzie". Dorota (Gabriela Kownacka) jest współwłaścicielką firmy produkującej kosmetyki, powodzi jej się świetnie, jest zadbana, dobrze ubrana, niezależna. Ma kilkunastoletnią córkę, męża biznesmena i sporo starszego kochanka - artystę. Wiktoria nie wyszła za mąż, samotnie wychowuje syna. Pracuje w podwarszawskim domu kultury, liczy się z każdym groszem. Cztery panie wybierają się na zjazd koleżeński swojej dawnej szkoły. Dorota jak zwykle się spóźnia, a Wiktoria nie zjawia się wcale, chociaż obiecała przyjść na spotkanie. Przyjaciółki postanawiają sprawdzić, co się z nią dzieje.